Czy można świadomie wybrać drogę kariery?
Ktoś
powie, że można. W sklepie też można wybrać jabłko bardziej miękkie lub
twarde, ale jego smak poznamy, gdy zaczniemy je jeść. Dopiero wtedy
może się okazać, że pomimo wyglądu, odpowiedniej twardość jest ono zbyt
kwaśne. Co to ma do tworzenia swojej ścieżki zawodowej? Gdyby przełożyć
to na życie szkolno-zawodowe, to prędzej lub później przychodzi taki
moment, że zaczynamy myśleć gdzie widzimy siebie zawodowo, co nas
interesuje, a co nas odpycha. Wchodząc coraz bardziej w tą tematykę,
poznajemy prawdziwe oblicze danej profesji, branży, rynku pracy. Owszem,
ja swoje pomysły na przyszłość miałem już w przedszkolu i podejrzewam,
że wiele dzieciaków w tym wieku ma jakieś swoje pierwsze typy określone
co do tego, kim chciałyby zostać w przyszłości. Jednak w tym czasie nie
zna się pełnej palety dostępnych zawodów. Zresztą wciągu około 20
kolejnych lat pojawią się nowe specjalności, a pewne zaczną znikać.
Do
któregoś etapu edukacji w wielu przypadkach udział w wyborze szkół
mieli rodzice. Z czasem jednak zaczyna się bardziej konkretne
rozmyślanie o tym co daną osobę bardziej pociąga. Ktoś uzna, że ma dryg
do prac manualnych i będzie myślał o pracy np. związanej z remontami.
Ktoś inny stwierdzi, że interesują go samochody i wybierze szkołę
związaną np. z mechaniką, a ktoś inny uzna, że czuje się humanistą i w
tą stronę zacznie rozeznawać swoją przyszłość. Jedni zakończą naukę
wcześniej i zaczną pracować wcześniej, zdobywając tym samym wcześniej
doświadczenie. Inni natomiast skończą uczyć się później i później wejdą
na rynek pracy. Będą też i tacy, którzy połączą naukę i pracę.
Często
na etapie szkoły gimnazjalnej czy średniej po prostu nie mamy pełnego
rozeznania o tym jak wiele zawodów jest dostępnych. Nawet jeśli się z
nimi stykamy, to czasem nie zwracamy na nie uwagi. Nie czujemy jeszcze
wtedy zwykle widma nadchodzącej aktywności zawodowej.
Co warto wziąć pod uwagę, gdy będziemy podchodzić do wyboru dalszej nauki?
Na pewno warto zastanowić się w czym jest się dobrym i co budzi nasze zainteresowania. Wtedy w jakimś stopniu łatwiej będzie przyswajać nową wiedzę.
Inną kwestią jest też to, że warto zrobić rozeznanie rynku pracy.
Jeśli wybieramy jakiś kierunek nauki, to warto rozważyć jakie jest
zapotrzebowanie w zawodzie, do którego kwalifikacje nabędziemy. Jakiś
czas temu stojąc w kolejce po pieczywo osoba przede mną rozmawiała z
młodą ekspedientką, która powiedziała jej, że nie pracuje w wyuczonym
zawodzie i żałuje lat straconych na tą naukę. Nie wiem czego uczyła się
ta ekspedientka, ale wiem jak wiele jest osób, które kończą naukę i
dopiero wtedy orientują się, że nie jest łatwo znaleźć zatrudnienie w
wymarzonej dziedzinie. Inną kwestą jest też tutaj doświadczenie. Nawet
jeśli jest zapotrzebowanie na pracowników z konkretną wiedzą, to okazuje
się, że sama nauka to zbyt mało, żeby sprostać wymaganiom pracodawców
lub też przebić się przez tłum innych osób szukających pracy w danym
zawodzie. Warto więc jeszcze podczas nauki wziąć pod uwagę odpowiednie
praktyki, staże, wolontariat, czy pracę w takim stopniu, który pogodzi
jedne i drugie obowiązki. Oczywiście im bardziej taka aktywność zbliżona
pod kątem czynności, które chcielibyśmy wykonywać później, tym lepiej.
To już może być choć w jakimś stopniu dobrą kartą podczas przeglądania przez pracodawcę
zebranych CV, pośród których będzie i nasza aplikacja. Takie rozwiązanie
pomoże nam też bliżej przyjrzeć się konkretnej pracy i przy okazji
skonfrontować nasze wyobrażenia z rzeczywistością.
Na co warto jeszcze zwrócić uwagę wybierając kierunek? Na to jak bardzo jest on popularny.
Wybierając taki, który z roku na rok kończy wiele osób, warto być
świadomym, że te osoby też będą szukać podobnej pracy. Owszem, są
kierunki np. studiów, których wiedzę i kompetencje tam zdobyte można
wykorzystać w różnych miejscach. Ot, chociażby do działów HR często
szukane są osoby po zarządzaniu zasobami ludzkimi, socjologii i
psychologii. Dobrze więc wiedzieć, gdzie jeszcze można wykorzystać odpowiedni dyplom.
Pytanie też czy ktoś, kto marzy, żeby zostać psychologiem, chciałby
zamiast pracy jeden na jeden z klientem, pracować w korporacji, gdzie
niekoniecznie mógłby pomagać konkretnym ludziom w rozwiązywaniu ich
problemów. Podobne trendy można zauważyć i w branży technicznej, gdzie w
niektórych ogłoszeniach można trafić na wymóg wykształcenia właśnie
technicznego,
ale już bez podania konkretnej specjalizacji. Czasem sytuacja życiowa
może zmusić do tego, żeby w ogóle zacząć zarabiać. Wtedy kierunki, które
dają szersze pole manewru, po prosty mogą być pomocne, bo dają większą
elastyczność na rynku pracy.
Oczywiście
najlepiej wybrać taki kierunek kształcenia, na który jest
zapotrzebowanie i który nam najbardziej odpowiada. Niestety nie zawsze
okazuje się, że jedno idzie w parze z drugim.
Jeszcze
inną możliwością jest po prostu wybranie kierunku, za którym
niekoniecznie przepadamy, ale są szanse, że zawodowo będzie to strzał w
dziesiątkę. Jest to też pewne rozwiązanie, natomiast tak jak w każdym
przypadku, tym bardziej i tutaj warto zastanowić się czy damy radę patrzeć na przyszłość nie tylko przez pryzmat samej nauki, ale i późniejszego życia zawodowego.
Ciężko robić coś, czego być może nie cierpimy. Jednak plusem może być
wysoki zarobek, który może pomóc w rozwijaniu własnych pasji lub
podniesieniu komfortu życia. Tak więc najlepiej, gdy jest to przemyślany
wybór. Rozważenie wszystkich za i przeciw oraz samodzielne podjęcie decyzji.
Na pewno warto brać pod uwagę głosy innych ludzi, którzy mogą pomóc
chociażby w poszerzeniu perspektywy. Jednak trzeba być ostrożnym jeśli
miałoby to być spełnienie obcych ambicji. Dlatego warto samemu później
zastanowić się nad tym wszystkim, ponieważ ostatecznie pewne wybory będą
miały wpływ na to co będzie działo się w przyszłości.
Zauważmy
jeszcze to, że zakończenie nauki nie oznacza, że to już absolutny
jej koniec w naszym życiu. Często okazuje się, że jeszcze trzeba się
dodatkowo dokształcić po jakimś czasie. Widać to po ofercie
uczelni wyższych. Jeszcze jakiś czas temu nie istniał taki twór jak
studia podyplomowe. Teraz są one często integralną ofertą szkół
wyższych, a więc są chętni na taki typ dokształcania. Uczelniom, które
borykają się z niżem demograficznym, takie rozwiązanie daję szanse na
zysk. Czasem pomaga to w przekwalifikowaniu się ich słuchaczy, czasem w
zdobyciu jeszcze większej wiedzy eksperckiej. To tylko przykład,
ponieważ na rynku szkoleniowym nie tylko popularne podyplomówki
pozwalają na takie rozwiązania, a różne kursy czy szkolenia również mogą
pomóc przy poszerzaniu wiedzy.
2 Komentarze
Witam, polecam lekturę Jacka Walkiewicza "Pełna moc życia". Tam jest część poświęcona właśnie młodym ludziom - kilka dobrych rad, od człowieka, który trochę w życiu już przeszedł. O zmianie; o tym, że czasami dobrze jest mocno zaryzykować wbrew wszystkiemu; o tym, że warto iść za swoją pasją. A przede wszystkim aby żyć...w pełni.
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że nie czytałem tej książki, choć ją kojarzę. Dziękuję za jej polecenie :)
UsuńWpisując komentarz akceptujesz politykę prywatności tego bloga.